Dzień 6, 14.07.2016
Londyn powitał nas pochmurnym i chłodnym porankiem, dlatego dla rozgrzewki turyści troszkę pobiegali. Pomogło, więc wszyscy mogli zabrać się za poranną toaletę i porządki w hotelach. Równie rozgrzewające jak bieganie było pyszne kakao zaserwowane nam dzisiaj przez kuchnię.
Niestety, po śniadaniu nad Londyn nadciągały czarne chmury – a właściwie deszczowe… Mimo to udaliśmy się na niesamowitą lekcję w Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud. W czasie jej trwania mieszkańcy londyńskich hoteli mieli okazję stworzyć swoją własną figurę – prawie woskową. Tworzyli i tworzyli, przekonując się, że nie jest to wcale taka prosta sprawa. Trzeba przecież pamiętać o takich szczegółach jak głowa, czy ręce. Gotowe figury stanęły w zaszczytnych miejscach w Londynie tuż przed hotelami, dołączając w ten sposób do najbardziej znanych postaci. Niestety w czasie tych zajęć zaczęło lekko kropić, a deszczyk ten zamienił się w regularny deszcz trwający cały dzień… Właśnie dlatego turyści spotkali się w clubhouse’ie, gdzie spędzili pozostały czas do obiadu grając w mafię i wisielca, a także śpiewając i pląsając.
Po obiedzie, ze względu na utrzymującą się ulewę, wyjątkowo była cała godzina dla słoninki. Następnie turyści wybrali się do londyńskiego kina, mieli grać film o typowych anglikach, ale 10h oczekiwania to dość dużo. Zdecydowaliśmy się więc na Harrego Pottera, który akurat był w repertuarze :) Wszyscy liczyli, że gdy skończymy oglądać będzie już po wszystkim – niestety deszcz nie ustawał. Nawet wtedy, kiedy zrobiliśmy sobie przerwę na kolację. Właśnie dlatego guide Lizzy podjęła decyzję, że turyści położą się dziś wcześniej spać – wygrzeją się w łóżeczkach i nabiorą sił. Bo jutro też jest dzień i w dodatku nie ma padać! :)
Hotele na szczęście (jeszcze przed naszym przyjazdem), zostały wyposażone w plandeki i nie przeciekają. Co więcej we wszystkich hotelach udało się doprowadzić do takiej sytuacji, w której nic nie leży na ziemi!
Teraz śpimy i ciepło się trzymamy – Frank dokonał niemożliwego i dokładnie zasznurował namioty, nawet tam, gdzie nie było czym, a Lizzy i Adele zrobiły z dzieci „kanapki”, z których praktycznie nie da się wyplątać.
Dzisiaj nie podeszliśmy do drugiego etapu „Muchomorka” – próba nie jedzenia została odroczona, ponieważ wydawała się być zbyt okrutna w czasie wizyty w kinie. Ale nic nie stracone – Ci którzy przetrwali próbę milczenia podejdą do niej (najprawdopodobniej) jutro.