Dzisiaj znów zaczęliśmy dzień trochę później niż zwykle – a na śniadanie udaliśmy się w piżamkach. Potem był czas na porządki, już ostatni raz takie prawdziwe. Bo co tu dużo kryć – już jutro wyjeżdżamy. A to niesie ze sobą parę spraw. Z Londynu oczywiście NIE MOŻNA wyjechać bez pamiątek. Ruszyliśmy więc na Camden lock market, aby każdy mógł zaopatrzyć się w wymarzone pamiątki. Nawet więcej! Udało nam się dostać do warsztatów niezależnych twórców i każdy miał szansę przyłożyć rękę do wykonania niepowtarzalnego drobiazgu.
Zaraz po „pół godziny dla słoniny” rozpoczęliśmy akcję pakowanie! Turyści radzili sobie z tym różnie, ale ostatecznie udało nam się wstępnie „ogarnąć”. Udało nam się to tak nieźle, że udaliśmy się jeszcze ostatni raz skorzystać z uroków Tamizy. To było niezapomniane popołudnie!
Wieczorem czekała nas moc atrakcji. Najpierw szybkie gromadowe świecznisko ze znaczkowaniem. Potem ognisko zgrupowania. A jeszcze później przekazanie przyszłych czwartoklasistów do drużyny harcerskiej „Contrast”. Był czas na wspominanie, wygłupianie się, głośne śpiewanie, ciut powagi i snucie planów na przyszłość. No bo chyba spotkamy się na obozie za rok?
Po dniu pełnym wrażeń turyści szybko zasnęli – w trochę większym tłoku niż zawsze (dziewczynki w jednym hotelu, chłopcy w drugim). A wszystkim świtała cicha myśl „wracamy do domu!”.