Dzień 4, 04.07.2015
Daga.
Początek dnia był cieplejszy niż poprzednie i zapowiadało to jeszcze cieplejszy dzień, i tak właśnie było. Od rana słonko intensywnie prażyło rekompensując nam ubytki ostatnich czerwcowych dni.
Zrobienie porządków poszło nam już znacznie sprawniej, dlatego dość szybko rozpoczęliśmy kolejny etap szkolenia na PW (Prawdziwego Wikinga). Wsiedliśmy do naszej łodzi, żeby zdobyć podstawowe wiadomości i nauczyć się najważniejszych czynności należących do załogi. W ruch poszły mapy, busole i księżycowy kamień – podstawowy przyrząd ułatwiający obserwację gwiazd na niebie. Młodzi Wikingowie poznali strony świata, wytyczyli kurs na północ i na mapie nieba odnaleźli największe konstelacje i gwiazdę polarną, a także wykonali własne mapy. Na koniec udali się na symulację sztormu, podczas której różni śmiałkowie, musieli wypatrywać ogromnych fal, sterować łodzią, trzymać maszt – żeby się czasem nie obalił, trzymać się, żeby nie wypaść za burtę, a dodatkowym utrudnieniem była choroba morska, na którą cierpieli wszyscy Wikingowie.
Następnie młodzi Wikingowie zawitali do kilku portów i nabyli tam zapasy niezbędne do zbliżającej się wyprawy na Brytanię. Kiedy wszystkim udało się nabyć odpowiednie przedmioty, brakowało już tylko najważniejszego – własnej łodzi. Freya spojrzała w przyszłość i znalazła sposób na doskonały, skrętny i mały okręt. Pod jej przewodnictwem każdy Wiking zbudował sobie łódź na podróż do Brytanii, w którą udaliśmy się po dłuższej przerwie.
Po poobiedniej przerwie znów wybraliśmy się nad Morze Norweskie, aby zaznać chłodzącego dobrodziejstwa okolicznych wód. Nad wodą spędziliśmy sporo czasu chlapiąc się i ciesząc odrobiną ochłodzenia. Zaraz z plaży pędzikiem udaliśmy się pod prysznice. A stamtąd prosto na Brytanię. Wyszkoleni w trudnej sztuce skradania się, Wikingowie podeszli tam króla Horika, kiedy przekazywał ściśle tajną informację przybyłemu do niego jarlowi. Usłyszeli, że jeżeli zuchy będą grzeczne i będą miały porządek, a jutro będzie równie gorąco wykąpią się w jeziorku dwa razy! I takie to nowiny przywieźli do swojej osady – Uppsali.
Wieczorem wszyscy spotkaliśmy się na Thnigu, aby podsumować zachowanie i porządki. Jak się okazało większość młodych Wikingów poprawiła swoje zachowanie, z czego bardzo się cieszymy. Równie dobrze wygląda sprawa porządków, które dzisiaj były znacznie lepsze – zwłaszcza w domostwie rodu Telvani można było zaobserwować znaczącą różnicę! Ze względu na takie naprawdę dobre zachowanie już dzisiaj Wikingowie otrzymali uroczyste stroje, które będziemy zakładać zawsze na Thing.
Po Thingu szybciorem przebraliśmy się w mundury i udaliśmy się na Mszę Św., która wbrew zapowiedziom księdza, wcale nie była taka krótka i musieliśmy bardzo zagęszczać ruchy, aby zdążyć na nadchodzącą do naszej osady o godzinie 22 Nattę. Na szczęście się udało (chociaż nie było to takie hop siup, ani nawet hip hop).
Zmęczeni dzisiejszą pogodą Wikingowie szybko zasnęli. Chyba uda nam się zrealizować jutrzejsze plany dotyczące kąpieli :)
Natta.
Czuj!
pwd. M. Jaszczak