Dzień 14, 14.07.2015
Początek tego dnia w pamięci nas wszystkich zapisał się jako jedno z gorszych wspomnień… Od samej pobudki coś wisiało w powietrzu, był też tajemniczy list zapisany dziwnymi szlaczkami, no i jarla nie było na śniadaniu, w każdym razie nie od początku. Wtedy gruchnęła wiadomość – jarl jest chory, a magiczny młot Thora, który zawsze ochraniał Thoreyę został skradziony. Uppsalczykom nie pozostało nic innego do zrobienia jak poznać zagadkowe runy i odczytać list. W liście ZAWSZE jest wskazówka. I tak było tym razem. Magiczny młot Thora został ukryty w jednej z wikińskich wiosek! Podejrzenie padło więc również na Uppsalę. Pierwszym etapem poszukiwań było dokładne przeszukanie naszej Uppsali i oczywiście zrobienie idealnych porządków. Młota nie było jednak w Uppsali, dlatego Wikingowie wyruszyli na dalsze poszukiwania. Poszukiwania, które oczywiście zakończyły się sukcesem! Szybkonogi, dzielny Szymek „Bystre oko”, przyleciał na grzbiecie smoka z odzyskanym młotem i oddał go jarlowi. Thoreya z amuletem szybko ozdrowiała.
My, wszyscy Wikingowie, mieliśmy już dość intryg złego Drago Krwawdonia, dlatego postanowiliśmy wyruszyć w bój. Brunhilda orzekła, że Uppsalczycy są już wystarczająco wyszkoleni i gotowi do walki. Przyodziani w równe stroje (żeby się nie mylić kto jest kim i przeciw komu) ruszyliśmy na spotkanie przeznaczenia. Z oddziałami Drago i z samym Drago spotkaliśmy się na lądzie. Bitwa przebiegła pomyślnie dla młodych Uppsalczyków, wroga udało się wyeliminować nie ponosząc żadnych strat. Mimo to, zdjęć z pola bitwy oczywiście nie ma. Ale dzielnym Wikingom udało się osiągnąć coś jeszcze! Nieopodal miejsca starcia, w małym szałasie przetrzymywana była ukochana kadra! Radości, uściskom i opowieściom o wspaniałych przygodach i wydarzeniach z ostatnich dni nie było końca.
Za to zbliżał się koniec obozu i należało się pakować…
Ale to nie wszystko :)
Wieczorem wszystkie zuchy pięknie się umundurowały i ruszyły w stronę ogniska. Tam spotkały się z całym Szczepem VII, w czasie ogniska śpiewaliśmy, wspominaliśmy i dzieliliśmy się wrażeniami. Dobrze było się tak spotkać i zobaczyć, że świetnie bawić się mogą i duzi i mali, a zuchowanie to dopiero początek przygody. Koniec?
Wcale nie!
Po ognisku szczepowym 89 JGZ Wesołe Krasnale ruszyła w stronę innego ogniska, krótkiego, pożegnalnego, ale wesołego. Na tym ostatnim ognisku były jeszcze Obietnice Zucha: Leny, Oliwiera i Kuby, a także gwiazdki: I gwiazdka Tymka, II gwiazdka Misi, Karoli i Ignacego oraz III gwiazdka (pełna duma) Szymka, Wiktora i Kacpra!!! Właśnie dlatego na tym ognisku było też duuuużo gratulacji :) Były też podziękowania za wspólną zabawę i cały obóz. I w ten sposób zakończył się dzień dla większości zuchów, które wróciły do podobozu pod opieką dh. Arka.
Jednak pięcioro najstarszych, czwartoklasistów od września, zostało poproszonych o pozostanie jeszcze na chwil parę razem z druhnami. W tym czasie do naszego ogniska dołączyła 233 PDH Contrast. W uroczystej atmosferze wzruszenia i wspomnień pięcioro wspaniałych zuchów przeszło spod opieki druhen pod opiekę kadry 233 PDH Contrast. Natalka, Karola, Wiktor, Kacper i Oliwier otrzymali nowe, błękitne chusty, ale nie pozbyli się chust krasnalowych. Żółte chusty, związane skautowym węzłem przyjaźni, drużynowa założyła im na wierzch, na znak przyjaźni. I chociaż przy przekazaniu do drużyny były łzy, to była też radość – początek nowej przygody :) Bo coś się kończy, coś się zaczyna, a na świeżo upieczonych harcerzy czeka moc przygód :) A nas, druhny, rozpierała duma, duma i jeszcze raz duma!
Rano trzeba wcześnie wstać, żeby ze wszystkim zdążyć i wrócić do domu.