Dzisiaj dzień rozpoczęliśmy od nieco późniejszej pobudki i nieco krótszej rozgrzewki porannej, bo wczoraj trochę późno poszliśmy spać, więc musieliśmy to sobie odbić. W myśl tej filozofii poszliśmy na śniadanie w piżamkach zostawiając mycie ząbków na po jedzeniu. Po zrobieniu pięknych porządków poszliśmy raźnie na pobliską polanę, na której dowiedzieliśmy się co nieco o teatrze średniowiecznym. Do tego mieliśmy też szansę sami poćwiczyć zawód aktora – była porządna rozgrzewka zarówno aparatu mowy jak i ciała do ruchu scenicznego, były też łamańce językowe, kalambury i inne atrakcje. Bogatsi o tę nową wiedzę i umiejętności poszliśmy na obiad – zupa grochowa i makaron z serem i borówkami zrobiły furorę! Następnie nastał czas na odrobinę po posiłkowego relaksu na ciszy poobiedniej. Dzięki temu zebraliśmy siły i punktualnie 16:15 stawiliśmy się nad jezioro na pluskanie się w wodzie. Nie ma to jak chlapanie, nurkowanie, wbieganie do wody i pływanie! Kiedy się już wysuszyliśmy, to nadszedł czas na dalszy ciąg naszych zajęć teatralnych – każda z 4 ekip dostała za zadanie przygotować własne, krótkie, przedstawienie teatralne. Zuchy wręcz rzuciły się na kartki do pisania scenariuszy i stroje, które pozwalały im lepiej wczuć się w postacie. Niestety nie udało nam się wszystkiego skończyć do kolacji, ale to nic! Najedzeni, nabraliśmy sił i kontynuowaliśmy przygotowania wieczorem. Ostatecznie odbyło się 5 spektakli (kadra też się bawi!). Wszystkie wzbudziły zachwyty, brawa, śmiech i uśmiechy. Zuchy były niesamowite w roli aktorów i narratorów, widać było, że bardzo się zaangażowali. Po takim lekkim, łatwym i przyjemnym dniu, przyszedł czas na szybkie podsumowanie dnia (z czytaniem bajki), umycie zębów i przebranie się w piżamki. Teraz wszyscy już smacznie śpią i szykują się na jutrzejsze niespodzianki…
P.S. Będę próbować dalej ze zdjęciami, obiecuję, ale niestety po pierwsze, zasięg Internetu jest dosyć słaby, a po drugie niestety niespecjalnie mamy czas wolny, żeby się tym porządnie zająć. Ale proszę się nie martwić, zdjęcia są – robimy je i pamiętamy o nich, w najczarniejszym scenariuszu będą dostępne po obozie (chociaż postaramy się, żeby były już wcześniej)