Dzień 10. 10.07.2017, poniedziałek

Kolejny dzień zaczął się słonecznie! Wszystkich nastrajało to pozytywnie. Dlatego, gdy już wreszcie uporaliśmy się z porządkami i każdemu udało się zlokalizować i przyodziać strój kąpielowy oraz ustawić w dwuszeregu, okazało się, że coś jest nie tak. Wszystkie stałe mieszkanki Nibylandii (Dzwoneczek, Janeczka, Michasia, Tygrysia Lilia i Wanda) jakoś dziwnie się zachowywały. Michasia związywała dzieciom ręce, Dzwoneczek słyszała głosy, a Janeczka, Tygrysia Lilia i Wanda śmiały się, tańczyły w kółko, biegały i ogólnie rzecz ujmując zachowywały się dziwnie. Dopiero, gdy pojawił się Piotruś Pan i zobaczył co się wyprawia, zorientował się, że dziewczyny zostały opętane przez syreni śpiew, a jedyny sposób, żeby je odczarować to kontakt ze słoną wodą.

Nie było łatwo, ale Zagubione Dzieci dotarły na plażę poganiane przez szalone, biegające w tę i wew tę dziewczyny. Na miejscu wcale nie było łatwiej. Żadna z nich nie dała się łatwo wprowadzić do morza. Trzeba było podstępem przekonać je, że w ten sposób spotkają się z syrenami, z którymi tak bardzo chciały się spotkać. Ostatecznie w kupie siła, w kupie moc – udało się wrzucić do wody najpierw Wandę, potem Tygrysią Lilię, Michasię i Janeczkę, które szybko odzyskały zmysły. Następnie dla bezpieczeństwa wszystkich Zagubione Dzieci do wody wepchnęły też Piotrusia Pana, a potem same skorzystały z leczniczej kąpieli. Woda może nie była jakaś super ciepła, ale jak już się weszło do wody to okazywała się całkiem przyjemna. No i krokodyl Mauti z nami pływał :) Ci którzy akurat się nie kąpali korzystali z innych uroków plażowania – znaleźli się oczywiście amatorzy opalania, ale byli i czytelnicy i budowniczowie, a także pomagierzy, którzy wspierali starsze koleżanki i kolegów z Contrastu w budowie twierdz i okopów. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy i trzeba było się zwijać z plaży…

Po obiedzie z aktywnym sportowo czasem wolnym zbiesiła się nam pogoda. Akurat wtedy kiedy szykowaliśmy się do kąpieli – tym razem pod prysznicami. Kiedy już wszyscy (czyści i pachnący) wrócili z odległego Cypla drewnianej nogi. Zasiedliśmy  w Pokoju Bajek by wspólnie bawić się, jednocześnie chowając się przed deszczem. W kółeczku krążył talarek oraz odgadywaliśmy regułę odpowiedzi obowiązującą w „szpitalu wariatów” , a potem (niestety w strugach deszczu) poszliśmy na kolację.

Padać przestało dopiero gdzieś w okolicy wieczornej toalety i przebierania się w pidżamki. Kiedy zasiadaliśmy w Pokoju Bajek, deszcz jeszcze kapał uderzając o dach świetlicy i utrudniając nam komunikację. Dlatego ważne sprawy zostało szybko wyjaśnione  i po krótkim śpiewanym przerywniku, Wandzia przeczytała następny rozdział naszej lektury :)

I wtedy Zagubione Dzieci mogły już spokojnie iść spać!

zdjęcia